Autor Wiadomość
admin
PostWysłany: Sob 21:45, 22 Gru 2007    Temat postu: Teatr Jednego Aktora jako psychodrama

TJA jako psychodrama

O psychodramatycznej funkcji teatru jednego aktora - w odniesieniu do amatorów - mówiło mi wiele osób parających się tą trudną sztuką. Tu zwłaszcza trzeba mieć czym grać. Słowem - konieczna jest ciekawa osobowość i to, co ma się do powiedzenia.

Siłą teatru amatorskiego nie jest sprawność warsztatowa, lecz żar, autentyzm przeżyć, zaangażowanie emocjonalne aktora. Ma się rozumieć, nie zwalnia to od troski o technikę aktorską ani od intelektualnego wysiłku, koniecznego dla zbudowania dobrego spektaklu. Nie stawia to też znaku równości pomiędzy przeżywaniem a krzykiem tudzież wiciem się po scenie, jak to niektórym się wydawało. Może wykonawcy dusza łka, ale nie zdobędzie spodziewanego rezonansu u odbiorcy, jeżeli epatować będzie widza jedynie owym łkaniem. Zamiast wzruszenia wywoła jedynie znużenie i irytację.
(...)
Niezamierzony efekt humorystyczny osiągnie 17-latka o dziecinnej buzi niewinnego aniołka, słodkim i cienkim głosiku, która zadaje sobie przed liczną publiką pytanie: "czy przeżycia z innymi mężczyznami nie były równie intensywne?" Jeżeli nawet panienka wie, o czym mówi, dla postronnych nie jest to przekonywające, lecz jedynie zabawne. Tyle, że cięgi się tu należą osobie sprawującej pieczę nad kształtem artystycznym spektaklu, a nie samej wykonawczyni.
(...)
Główna nagroda przypadła Annie Szmidt ze Szczecina za "Maskę", wg Lema, Witkacego i paru innych autorów. Był to również świetny spektakl, tylko w zupełnie innym stylu, bo w stylu właściwym pewnie tylko Annie. Co za interpretacja tekstu! Jak znakomita umiejętność nawiązania kontaktu z odbiorcą! Chwilami odnosiłam wrażenie,że nie ma tu teatru, tylko zbiorowy seans para-spirytystyczny czy hipnotyczny.
(...)

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group