admin |
Wysłany: Sob 21:46, 22 Gru 2007 Temat postu: Po co komu OSATJA |
|
Po co komu OSATJA
Pisząc o OSATJA należałoby raczej przedstawiać ludzi, a nie spektakle , z którymi przyjechali. Bo oni są najciekawsi. Są z najrozmaitszych grup społecznych i zawodowych. Spotkać można było ucznia, działacza kulturalnego, taksówkarza, studenta, żołnierza (i szeregowca i oficera), pracownika naukowego - i kogo tam jeszcze?
Co sprawiło, że zajęli się tą formą twórczej ekspresji?
O Krzyszczaku i Pietrykowskim powiedzieć można, że dzięki OSATJA znaleźli boczną furtkę do zawodu aktorskiego. Tylko pytanie: czy teraz oni, indywidualiści, dobrze się czują w zespołach teatralnych?
Pewnie niektórzy licealiści traktują OSATJA jako próbę przed egzaminem wstępnym do szkół teatralnych. Ale przecież "pójście w aktory" wcale nie jest marzeniem tych, którzy przyjeżdżają do Zgorzelca. Posłużę się przykładem Władysława Pitaka, który parę miesięcy temu zdał eksternistyczny egzamin aktorski. Werbowano go do teatru, ale pozostał na swojej dotychczasowej posadzie kierownika domu kultury. Nie po to zdawał ów egzamin, by potem pracować w teatrze i być jednym z wielu - ale żeby siebie sprawdzić, swoje możliwości, na co go stać. Co prawda odciął sobie w ten sposób drogę do uczestnictwa w zgorzeleckim konkursie, ale jednak i w tym roku przyjechał, wraz z żoną na OSATJA. Nie poprzestali małżonkowie na obserwowaniu spotkań. Pomagali Krzyśkowi Kucharskiemu w redagowaniu "Marianka", czyli gazety OSATJA. Byli też fundatorami prywatnej nagrody dla Leona Dreszera za spektakl, który - ich zdaniem - wyzwoli alkoholika ze szponów nałogu. To uzasadnienie dla przyznanej nagrody wzbudziło ogólną i szczerą wesołość, ale Pitakowie pewnie wiedzą, co czynią.
(...)
Bronisława Belusiak, OSATJA CZYLI RODZINA JEDNEGO AKTORA, w: RAZEM, nr 51 (6 , Warszawa, 18.12.1977 |
|